sobota, 24 listopada 2012

Włosy pod kaskiem potargał... wiatr?

Zanim zacznę merytoryczną notkę o moich poszukiwaniach idealnego sposobu na włosy na motocyklu muszę wam się pochwalić, że gdy przedwczoraj mierzyłam włosy stwierdziłam, że przekroczyłam 90cm. Miły mój skomentował, że przy 100 otwieramy szampana ;)

Jeżdżę na motocyklu, właśnie kończy się mój drugi sezon. Dla zainteresowanych - w tej chwili mam Kawasaki Ninję EX250 (w Europie wyszła jako GPX250). To moje pierwsze moto i je uwielbiam.
Oczywiście ze względów bezpieczeństwa bez odzieży ochronnej na moto nie wsiadam: buty, spodnie, kurtka, rękawice i oczywiście... kask. Mam kask integralny - taki, który jest jedną, zamkniętą skorupą na całą głowę, łącznie ze szczęką. Wygladam w nim jak kosmita ;)

Szybko zauważyłam że:
- wnętrze kasku pokryte jest mięciutka... mikrofibrą? Trochę czepia się włosów
- oczywiście wszystkie koki odpadają, bo nie zmieszczą się pod kaskiem
- martwię się o włosy, które wystają
- newralgicznym punktem zdaje mi się być granica kasku, karku i kołnierza kurtki - włosy tam plączą się bardzo od przycierania, i, mam wrażenie, niszczą.

Mam dość śliskie włosy, więc pierwsze przeczytane rady - bandanki, jedwabne chustki - niespecjalnie na mnie działają, wszystko ze mnie zjeżdża, a dodatkowo nie chronią reszty wystających włosów. Myślę, że pierwszym sposobem, z którym się zapoznałam był Harley Braid zrobiony przez Torrin Page.
Bardzo dekoracyjny pomysł, chroni warkocz przed uderzeniami wiatru. Dodatkowo może uswiadomić kierowcom z tyłu że przed nimi jedzie kobieta - a wtedy zwykle reaguja pozytywniej ;)

Ma to jednak swoje wady:
- po pierwsze - czas wykonania - dość długi
- po drugie - musiałabym zacząć zaplatać duńskiego warkocza ze wstążkami od samej góry, żeby przykryć ten newralgiczny punkt kasku/kołnierzyka
- po trzecie - nie chroni zaczesanych włosów przed potarganiem przez materiał w środku kasku. Ściągam kask - mam halo z puszących się włosków, a do tego żeby się uczesać drugi raz muszę rozplatać pół kilometra wstążki.

Reasumując: na zlot motocyklowy sie nadaje, żeby poszpanować. Ale nie dla mnie.

Opcja druga: Buff lub kominiarka
http://sklepbuff.pl/
Buff to taki jakby elastyczny golfik, z którego można zrobic kominiarkę, czapkę, szal i ogólnie mnóstwo rzeczy. Można też tym ochronić włosy, zwłaszcza jeśli jest z gładkiego materiału.
Nie wypróbowałam sensownie buffa, więc się nie wypowiadam, ale przy kominiarce
- musiałabym sobie uszyć taka ze śliskim materiałem w środki
- w lecie grzeje
- włosy albo ląduja pod kurtką i wtedy przeszkadzają, zwłaszcza jak jest gorąco, albo lądują na kurtce - i znów mamy problem kołnierzyka

Reasumując: być może przy fryzurze, która zbierze włosy na karku się sprawdzi. Ja nie będę próbować.

Opcja trzecia:
http://www.hairglove.com/
Hairglove - hairglove to taka skórzana "rękawiczka do włosów". Legenda głosi że wymyślił ją pewien długowłosy mężczyzna, miłośnik sportów ekstremalnych, któremu się kucyk plątał.
Zasada jest banalna - dostajemy zamykaną, skórzaną, pochewkę na włosy, która należy zamocować na gumce związującej włosy w kucyk.
Efekt jest bardzo dekoracyjny, włosy w hairglove sie nie plączą.
wady? - oryginalny hairglove jest drogi, oraz nie lubię kucyków z gumką do włosów.

Opcja czwarta:
Helmet liner
http://www.raci-babi.com/
Dla mnie to był strzał w dziesiątkę. Wybrałam RaciBabi - to taka chusta z dwoma ogonami i kieszonką na włosy. Góra włosów jest przykryta przez chustę, a włosy, w warkoczu lub niezwiązane, są schowane w kieszonce, która wystaje nieco spod kasku.
Nadal ma skłonności do zjeżdżania kiedy zdejmuję kask, więc może kiedyś znajdę jeszcze jakieś inne rozwiązanie :)

Na razie opcja jest prosta - przed wyjściem z domu zakładam chustę, po dojeździe do pracy przeciągam włosy TT i upinam w kok szpliką. Po pracy - szpila out, chusta na włosy - i jakos to leci.

Lewa w górę!

czwartek, 11 października 2012

Nowość na rynku

Wreszcie pojawił się produkt idealny dla wielu z nas. Co prawda reklama jest po angielsku, ale w Polsce też jest dostępny i ma podobną, przyjemną do przyjecia cenę. Ja już przetestowałam, i przynosi rezultaty! Włosy rosną :)

wtorek, 9 października 2012

Beznadziejnie

Deszcz pada za oknem, jest zimno i paskudnie.
Jak by tego było mało LHC leży i kwiczy, bo ugina się pod ilością użytkowników, a właścicielka ma chałos w życiu i brak internetu. Królowa nie jest zachwycona - muszę przed sobą przyznać że mam lekkie uzależnienie od forum, bo jak go nie ma to denerwuję się łatwiej i klikam kompulsywnie sprawdzając, czy czasem nie wstało.

Teoretycznie jest The Beauty Bottle, ale jakoś mnie nie zachwyca to forum, w sensie ładnie jest, ludzie fajni, ale tam nie jest mi fajnie. Tak samo jak z polskimi forami - jeszcze nie znalazłam takiego, które by mi się spodobało.

Z dobrych wieści: leci do mnie półksiężyc od RavensCroft - patyczek do włosów, który może być księżycem lub rogami :) Bardzo ładna i wszechstronna zabawka, a z moimi wiedźmimi gustami - ideał. Jak mi się spodoba może zrobię sobie kilka takich.

W następnym odcinku myślę, że opowiem o moich poszukiwaniach idealnego sposobu na włosy na motocyklu.

piątek, 5 października 2012

Po przerwie - wielkie włosy

Długo nie pisałam. Wiele się działo, włosy przestały się wygłupiać i rosną spokojnie dalej.

Ostatnimi czasy zanabyłam dla nich ukochaną przez polskie włosomaniaczki Isanę z babassu i musze powiedzieć, że zgadza się z moim włosiem bardzo. Mogę z czystym sumieniem polecić.

Znowu miałam okazję powłosować czesząc się na ślub przyjaciółki - znowu fryzura Mary z Downtown Abbey z moimi własnymi "szczurkami". Fryzura wyszła nawet lepiej niż na poprzednim ślubie.

Myślę, że to jest dobry moment żeby pogadać o sposobach na dodanie włosom objętości :)

Moje włosy są zwodnicze: z jednej strony bardzo je lubię, bo dość łatwo je ułożyć, a fale od warkoczy trzymają się na nich dobrze, a z drugiej - są bardzo sztywne przy skórze głowy. Nie widać tego, bo długość obciąża je, ale kiedy mam zaczesać wszystkie włosy w jedną stronę nagle okazuje się, że mam miriady wicherków i muszę się nieźle namęczyć, żeby nie formowały one dziwnych guziolców na całej głowie.

No ale o objętości miało być.

Przy rozpuszczonych włosach mamy kilka opcji. Moja ulubiona to zrobić dwa duńskie warkocze na noc, w momencie w którym potrzebuję włosów o zwiększonej objętości rozpuszczam włosy - otrzymuję piękne fale, a do tego zaczynają się one przy samej skórze głowy, przez co włosy są bardziej podniesione. Czasem je rozczesuję, wtedy mam trochę bardziej "szopę", ale jeśli wybrane pasma zaakcentuję np. kremem Fox w ramach kremu stylizującego to wygląda bardzo fajnie.

Opcja druga: tapirowanie.
Nie tapiruję włosów, ponieważ szczotkowanie ich pod włos podnosi i uszkadza łuskę. Jak dla mnie efekt nie wart jest skutków. Szczerze powiedziawszy jak widzę fryzury w których twórczynie używają tapirowania zaraz włącza mi się mały kombinator "jak zrobić to bez tapirowania" :)

Trzecią opcją jest suszenie w odpowiedniej pozycji. Wiem, że można podsuszać włosy majac głowę w dół. Umnie sprowadza się to do związania na czas snu włosów w koczek na samym czubku głowy (coby móc się przewracać z boku na bok). Mi pomaga, acz to bardzo subtelny efekt.

A co z fryzurami?
Najczęściej stosuje się tapirowanie. Ja podziękuję, sięgnę po inne sposoby :)

Opcja 1: poduszki, wypełniacze, "szczurki" - Można kupić wypełniacz do koków albo zrobić samemu. W czasach wiktoriańskich panie miały na toaletkach piękne zdobione naczynka na włosy ;) Z włosów takich albo kula się kuleczke albo umieszcza w siateczce na włosy.
Taki wypełniacz można wykorzystywać pięknie do robienia przeróżnych fryzur.

Opcja 2: dopinki, chusty, parandy - mozna je wpleść we własne włosy. Uzyskany warkocz będzie grubszy i będzie sprawiał wrażenie dużo większej objętości :)

A w ramach akcentu można dopiąć do fryzury perły. Powiadam wam - naprawdę pięknie wyglądają.

A wy - macie jakieś sekretne sposoby na większą objętość włosów?

Tak dla tagów :)

Zostałam otagowana, już jakiś czas temu przez ciasteczkowy blog tagiem "7 faktów o mnie"
Zaczynam więc:

1. Potrafię dotknąć językiem czubka nosa
2. Jak byłam mała marzyłam o Kapibarze. Nadal czasami marzę.
3. Ucinam sobie pogawędki z kotami. Zazwyczaj mi odpowiadają. Naprawdę panie doktorze, po co ten kaftan?
4. Za młodu bywałam wkurzona tyranią blondwłosych protagonistek w baśniach, dlatego lubiłam Śnieżkę :)
5. Do 8 roku życia miałam bardzo krótkie włosy i mylono mnie z chłopcem :)
6. Jestem głęboko wierzącą poganką
7. W skrytości zazdroszczę innym siwych włosów :)

To tyle. Taguję moje komentujące - bo u mnie bywają :D

czwartek, 2 sierpnia 2012

Wszystkiego najdłuższego!

Dziś mija dokładnie rok od kiedy zaczęłam robić fotkę tyłowi swojej głowy.
Nie jestem normalna ;)

Od roku traktuję swoje włosy świadomiej, aktualnie myję raz w tygodniu metodą odżywka-szampon-odżywka, suszę metodą opisaną na tymże blogu. Wieczorami używam kremu Fox (też tu opisanego) oraz olejku arganowego (boski specyfik! boski! używam na końcówki i na skórę twarzy czasem, jak nie używam masła Shea).

A teraz, ku uciesze gawiedzi, zdjecia tyłu mojej głowy sprzed roku i dziś :)

Po drodze moje włosy się też zatrzymały, przez dwa miesiące nie ruszając się na miarce, albo kurczyły się do mierzenia. Jestem całkiem szcześliwą Flo dziś :)

środa, 20 czerwca 2012

Niegroźne zaniedbanie

Moje zabiegi odniosły skutek - starannie upinane i zapomniane włosy urosły o centymetr. Spowolniły tym samym swoje tempo, ale nie przestały rosnąć.

To jest to, co dziewczyny na LHC nazywają "bening neglect" chociaż nie do końća - stosuję na swoich włosach olejek arganowy. Mam też jojobę, ale szybko obciąża moje włosie.

A teraz szykuję kolejne prezenciki na wymianę prezentów. Znowu wysyłam o stanów. Planujęjakis drobiazgz kotem, może chustę oraz własnej produkcji Kanzashi. Pierwsza próba już była, ale nie wszystko wychodzi za pierwszym razem ;)

wtorek, 22 maja 2012

Przystanek w drodze

Zaplatam, upinam, chowam czym prędzej, bo jakoś ostatnimi czasy nie chcą rosnąć. Wiem, że to jeszcze nie terminalna, bo końce włosów mam tępe od ostatniego cięcia (z półtorej roku temu), ale ani ja okiem swoim na zdjęciach ani miarka postępów nie widzimy. Żeby mnie włosy nie wkurzały upinam je więc i zapominam o nich...

Tymczasem w tym tygodniu chcę je specjalnie potraktować, bo w przyszłą sobotę idę na ślub brata i chcę, żeby były na topie topów jeśli chodzi o wygląd, co oznacza że pewnie zrobię im jakąś fajną maskę - myślałam o tym, żeby do najbliższego mycia dodać żółtko do szamponu jak robią to niektóre dziewczyny z LHC.

W każdym razie wiem już co chcę zrobić z włosami:
dodam tylko troszkę warkoczyków jako akcenty. A wypełniacze zrobię, wiktoriańskim sposobem, z własnych włosów.

W ogóle interesują mnie historyczne fryzury, ale nie wszystkie trafiają w mój gust... To jest coś, co zdecydowanie trafia:
Poznajcie żywe odwzorowanie Kariatyd

A tutaj LaDollyVita robi inspirowaną tym projektem fryzurę na włosach długości za łopatkę (!)
jak dla mnie po prostu wow :D Muszę spróbować :)

wtorek, 3 kwietnia 2012

Zapleć moje sny

Uwielbiam warkocze. Po prostu przepadam za nimi. Wplatane, dobierane, rozwichrzone i elegancko gładkie. Dłuższe, krótsze, luźne i ścisłe. Duzo małych albo jeden prosty. Ze wstążkami, włóczkami, perłami albo po prostu, minimalistycznie, tylko włosy.

Zaczneod nomenklatury warkoczowej: ogólnie warkocze można podzielić na cztery typy: angielski, holenderski, kłos i sznureczek. Jest jeszcze splot kwadratowy i zapewne inne, ale te cztery sąnajbardziej "warkoczowe"

Warkocz angielski:


Przy warkoczu angielskim zewnetrzne pasmo podajemy do środka nad innymi pasmami.

Warkocz holenderski:



Przy warkoczu holenderkim pasmo podajemy do środka pod spodem.

Przy wiszącym, luźnym warkoczyku różnica jest subtelna, ale jeśli robimy warkocz dobierany, to jest wyraźna: warkocz angielski dobierany, czyli (żeby porkęcić totalnie) tak zwany warkocz francuski wyglada, jakby "wpadał" we włosy, zaś warkocz holenderski dobierany (tu przynajmniej nazywany jest holenderskim, chociaż trochę osób absolutnie każdy warkocz dobierany nazywa francuskim. Ja uważam że to bez sensu, ale to moja osobista opinia ;)) wyglada, jakby leżał na włosach.

Warkocze można ozdabiać mniejszymi warkoczykami. Żeby przedłużyć sobie włosy można na przykład zapleść Parandę - indyjską ozdobę do włosów z włóczki. Dzięki jednej z dziewczyn z LHC zobaczyłam, że jej zrobienie jest banalnie proste, a wyglada ślicznie, więc pewnie sprobuję. Jej parandy i to, jak je wykonać można zobaczyć na anglojęzycznym blogu Habioku. Polecam zajrzeć, ma piękne zdjęcia róznokolorowych Parand zaplecionych we włosy. Habioku lubi tak uzyskany warkocz upiąć w kok - to jedna z moich ulubionych fryzur post-motocyklowych :)).

Można też upleść z wielu warkoczy jeden warkocz. Oto fryzurka, którą zrobiłam na milongę: pięć duńskich warkoczy, tworzących jeden duński warkocz. Wszystkie warkocze trzypasmowe. Kot zechciał ozdobic fotkeswoja obecnością :)

Ach - z miłych oszustw: jeśli chcecie mieć gruby warkocz wystarczy zapleść w niego cienką chustę - trzeba wtedy dobrać grubość pasm tak, by do dwóch cienkich zebrać chustę, a to pasmo, które składa się z samych włosów zostawić grube.

Zaletą warkoczy jest to, że nie łamią włosów, warto jednak pomyśleć czym zawiazujemy koniec warkocza. Jeśli jest to gumka, to bez metalowych elementów. Ja oszukuję i uzywam końskich gumeczek do grzywy. Są elastyczne, czarne, ale dosć grube by nie łamać włosy. Kiedy czuję się szczególnie opiekuńcza w stosunku do moich włosów wplatam w nie wstążkęa następnie zakańczam warkocz "wyłuskując" wstążkez włosów i zawiazując nią koniec warkocza, albo owijając warkocz wstążką i dopiero na wstążce - gumką.

Na koniec notki dodam, że stroną, która najbardziej zainspirowała mnie do plecenia warkoczy jest, stara już dość, strona DreamWeaverBraiding. (Nawet dla nie znających angielskiego  polecam galerię!)

A wy? lubicie warkocze? chcielibyscie coś o nich wiedzieć?

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Miao


Edycja: No dobrze, macie rację, nie pierwsza to fotka na blogu (w końcu wrzucałam zdjęcie grzywy po maseczce). Nie działałą, bo blogger jest nieco przygłupawy w kwestii wrzucania fot i po prostu podlinkowałam album, który, jak się okazuje, jest dostępny tyko po zalogowaniu... ja zdjęcie widziałam i miała miejsce typowa "sekretarka sys-admina" czyli "u mnie działa!"

Ale teraz udało mi się zawalczyć ze straszliwym systemem, więc oto i ozdoba Miao zakupiona na JeraNet:


A w ramach rekompensaty chciałam wrzucić fotkę warkocza, który ostatnio zrobiłam, ale w zasadzie warkocze to materiał na oddzielną notkę :)

poniedziałek, 26 marca 2012

Zmiany

Dziś spędziłam trochę czasu pochylona nad skanerem i efektem jest nowe tło na blogu. Nie jestem może z niego idealnie zadowolona, ale z pewnością jest bardziej "tematyczne" niż to poprzednie.

Dziś przyszło trochę żelastwa, a zatem, w wolnej chwili, zajmę się stworzeniem nowych pałeczek do włosów.
Poza tym przyszła moja ozdoba Miao do włosów - łyżeczkowata srebrna wsuwka oraz srebrna zawieszka, które w bardzo ciekawy sposób wpina się we włosy :) Jak będę miała sensownie aparat pod ręką to zrobię zdjęcia i wrzucę :)

poniedziałek, 5 marca 2012

Jak suszyć włosy metodą Madory

Jeszcze jeden artykuł z LHC, który, za przyzwoleniem Madory, tłumaczę.

Zanim zaczniesz dokładnie rozplącz włosy. Im więcej wody uda Ci się z nich usunąć tym szybciej będą schły.

Uwaga: ta metoda nie nadaje się dla wszystkich typów włosów, także włosy porowate mogą schnąć zupełnie inaczej.

 Rozdziel włosy od karku aż do środka czoła, aby były w dwóch równych częściach. Jedną z części oddziel gumką (scrunchie - to taka gumka w tkanince) (ja zazwyczaj nie rozdzielam ich na połowy, ale jeśli stwierdzę, że tego potrzeba to użyłabym klamry typu "szczęki")

 Jak "wachlować" pasma:

 1) Weź kosmyk włosów, mniej więcej grubości ołówka
 2) Złap go mniej więcej na wysokości ucha a następnie odsuń rękę w bok tak daleko, jak zdołasz.
 3) Powoli pozwól pasmu opaść w kierunku ziemi, lekko je rozdzielając.

 Powtarzaj te kroki aż włosy nie podeschną.

Kolejna rada:

Gdy zauważysz, że włosy podeschły możesz brać większe ilości włosów, ale, zamiast używać ręki użyć grzebienia o szerokich zębach. Jeśli używasz grzebienia ruchy muszą być wolne i delikatne.

Kiedy włosy po jednej stronie są podeschnięte zawiąż je gumką i powtórz procedurę z drugą połową.

 Jeśli chcesz nie rozdzielaj włosów na połowy tylko po prostu "wachluj" je aż nie będą suche.

Gdy skończysz możesz namaścić włosy ulubionym olejkiem i ułożyć według potrzeby.

Wypracowałam tę metodę po latach używania metody po prostu czekania aż moje mokre włosy wyschną, opuszczone na ręczniku na moich plecach. To zajmowało wieczność, a ja chciałam czegoś szybszego.

 Używając tej techniki moje gęste, długie włosy (Madora ma naprawdę niesamowite włosy długości do pół uda) schną 20 minut na dworze (przy 19stC). W pomieszczeniu, stojąc około półtorej metra od przenośnego grzejnika elektrycznego zajmuje to jakieś 45 minut.

Przy takim suszeniu włosów należy pamiętać o tym, by dokładnie rozplątać włosy przed rozpoczęciem. Kluczowe jest również to, by powietrze mogło przepływać między pasmami włosów.

-----
Oryginał artykułu

Jeśli chodzi o mnie to ja swoje włosy suszę w ten sposób, bez rozdzielania na pół. Włosy schną dużo szybciej. Nie mogę się doczekać aż będzie tak ciepło, by móc robić to na balkonie :)

PS. kupiłam dziś tran Mollers o smaku tutti frutti celem zwiększenia swojej odporności w te wiosenne dni. Ciekawe, czy zadziała tak, jak działa na koty, dając zdrowszą i bardziej lśniącą sierść :)

niedziela, 26 lutego 2012

Sekrety naszych babć - szczotka ze szczeciny dzika

Historię o 100 pociągnięciach szczotką z włosia słyszałam już tyle razy, że nawet nie pamiętam od kogo usłyszałam to po raz pierwszy.

Pierwsze szczotki dostałam od babci - wiedziałam że są autentyczne i z dziczego włosia. Czasem szczotkowałam nimi włosy, czasami "rozczesywałam" je wstępnie szczotką z włosia (co jest częstym błędem), nigdy jednak nie było to częścią mojego planu pielęgnacyjnego do czasu, aż trafiłam na LHC.

Madora, która obecnie szczyci się piękną burzą ciemnych włosów, spływających prawie do pół uda, twierdzi, że piękno swoich włosów zawdzięcza w dużej mierze dwóm podstawowym rzeczom: delikatnemu obchodzeniu się z włosami podczas rozplątywania oraz swojej szczotce z włosia. Oddam zatem głos jej świetnemu artykułowi z LHC, który, za jej pozwoleniem tłumaczę:

Uwaga: Szczotkowanie szczotką z włosia rzadko kiedy współdziała z kręconymi włosami, lepiej aby używały grzebienia o szeroko rozstawionych zębach.

Chociaż nie mam dowodów na poparcie swojej tezy uważam, że kształt szczotki ma wiele wspólnego z tym jak będzie zachowywać się na Twoich włosach.

(Tu Madora opisuje swoją szczotkę firmy Goody. Ja mam szczotkę naszej rodzimej firmy Khaja. To, na co MAdora zwraca uwagę to fakt, że szczotka ta nie posiada elementów plastikowych ani gumowych, tak, jak i  moja z Khaji :))

ZANIM ZACZNIESZ SZCZOTKOWAĆ:

1) Zegnij się w pasie i przełóż włosy przed siebie, aby zwisały przed twarzą

2) Delikatnie palcami rozplącz pasma aby leżały prosto. (ja używam tylko dwóch palców)

3) Weź cienkie pasmo włosów.Pracując od końcówek w górę delikatnie rozczesz pasmo. Nie spiesz się. Grzebieniem rozplątuj od końców aż po skórę.

4) Rozczesuj pasmami włosy aż wszystkie będą rozplątane.

SZCZOTKOWANIE - szczotką z włosia.

WŁOSY Z DOLNEJ WARSTWY:

1) Zacznij od karku i powoli szczotkuj pasmo po pasmie. Pamiętaj, aby szczotkować powoli.

2) Pamiętaj, aby po każdym pociągnięciu szczotką przygładzić włosy dłonią drugiej ręki. To pozwoli zlikwidować elektryzowanie włosów.

WŁOSY WIERZCHNIEJ WARSTWY:

1) Umieść szczotkę przy czole.
2) Powoli odsuń szczotkę i przeczesz włosy korony (ok 6 cm).
3) Przeszczotkuj włosy przed siebie a następnie w kierunku podłogi.

Szczotkując używaj płynnych, spokojnych ruchów bez szarpnięć, od skóry głowy ku przodowi i potem w dół. Rób to powoli.

Czesz dalej włosy wierzchniej i spodniej warstwy.

Kiedy już dokladnie wyszczotkujesz włosy rozdziel je od karku aż do czoła na dwie części.

Chwyć końce włosów, prawej części w prawą rękę, lewe w lewą.

Wyprostuj się.

Przełóż lewą część włosów przez lewe ramie i delikatnie opuść na plecy, zrób to samo z prawą


Nigdy nie przerzucaj włosów po skończeniu szczotkowania. To tylko powoduje plątanie włosów.

Upewnij się, że włosy nie są splątane i zrób fryzurę, któjer chcesz danego dnia :)

Zalety codziennego szczotkowania:

1) Ćwiczy mięśnie, które stroszą włosy.
2) Rozprowadza sebum na całej długości włosa
3) Usuwa martwe komórki, brud, kurz i włosy, które wypadły.
4) Z czasem sprawia, że włosy stają się bardziej lśniące i miękkie.

Liczba pociągnięć szczotką zależy tylko od Ciebie i Twoich preferencji

WAŻNE:
Jeśli nigdy nie zdarzyło Ci się szczotkować włosów w ten sposób ("do góry nogami" będąc zgiętym wpół) nie zaczynaj od razu z dużą ilością pociągnięć szczotki, bo Twoje włosy muszą się przyzwyczaić do bycia szczotkowanym w innej pozycji. Jeśli będziesz szczotkować włosy zbyt długo na pierwszy raz może cię boleć skóra głowy.
Zatem, zacznij od 10-15 pociągnięć. Co tydzień zwiększaj liczbę pociągnięć aż będzie taka, jak sobie życzysz.

Kluczem jest KONSEKWENCJA

Lepiej szczotkować mniejszą ilością pociągnięć codziennie niż więcej pociągnięć sporadycznie. To właśnie konsekwencja sprawia, że Twoje włosy będą wyglądać dobrze.

KIEDY SZCZOTKOWAĆ:

Dr. George Michael, "Car Długich Włosów",uważa, że najlepszy moment to poranek, kiedy wstajesz. Chodzi zapewne o ukrwienie skóry głowy.

O WŁOSIU:

Włosie dzika dobrze oddziałuje na ludzkie włosy. Mogą być różnej grubości i długości. Długie, sztywne włosy podobno pozwalają lepiej szczotkować gęste włosy, ale nie zauważyłam tego. Wolę szczotkę  o średnio twardym, elastycznym włosiu

Sztywność włosia Twojej szczotki zmniejszy się z czasem w zależności od użytkowania.

RÓŻNOŚCI:

Zawsze, _zawsze_ rozplącz i rozczesz włosy grzebieniem zanim zaczniesz szczotkować je szczotka z włosia!
Nigdy nie szczotkuj włosów mokrych lub wilgotnych - możesz je wtedy uszkodzić.
Jeśli masz na sobie elektryzujące materiały (nylon, poliester) to w czasie szczotkowania możesz się niemile zaskoczyć. Najlepiej mieć na sobie naturalne tkaniny

Grzebienie i szczotkę często myj używając mocno rozcieńczonego szampony w ciepłej wodzie. Nie pozwól szczotce moczyć siew wodzie dłużej niż 7 minut. Spłucz szczotkę i wytrząśnij z niej jak najwięcej wody a następnie połóż ją włosiem w dół na nie kłaczącej tkaninie. Najlepiej trzymaj szczotkę w pudełku lub torebce (jedna z dziewczyn z LHC poleca płócienny woreczek) aby nie zbierał się na niej kurz. Zawsze usuwaj włosy ze szczotki po użyciu.

Szczotkowanie jest bardzo dobre dla włosów, pod warunkiem, że korzystasz ze szczotki z naturalnego włosia i robisz do delikatnie i konsekwentnie.

To tyle od Madory. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że w pierwszej chwili uważałam, że szczotkowanie w tej pozycji jest be sensu, bo przerzucałam włosy z powrotem na plecy zamiast je delikatnie przekładać i maszkarnie się plątały. Potem jednak przeanalizowałam tę metodę i faktycznie, jeśli rozplątać włosy palcami, nie przerzucać ich ale przekładać - wtedy układają się dobrze, a ze szczotki oraz TT, którym przygładzam włosy gdy skończę nie wyciągam więcej niż 10 włosów :)

Dzięki stosowaniu szczotki z włosia moje włosy  są bardziej lśniące a końcówki nie są suche. Lubię też używać szczotki z włosia do wygładzenia włosów gdy chcę je fantazyjnie upiąć lub zapleść.

Tutaj link do oryginalnego artykułu, a już niebawem - technika, która pozwala bez użycia suszarki wysuszyć włosy w około 40 min.

wtorek, 24 stycznia 2012

Cieakwe odkrycie

Dzieki LHC odkryłam ciekawą stronę : http://hairscans.tumblr.com/

Ludzie z całego świata wrzucaja efekt zeskanowania swoich włosów. Niektóre są śmieczne, inne artystyczne ale każde z nich w ciekawy sposób pokazuje włosy - ich teksturę i kolor.

Aż chce się sięgać po skaner!

A wy - zeskanowalibyście swoie włosy?

niedziela, 15 stycznia 2012

mały updejcik

Jako że Monika wspomniała o mnie na swoim blogu czuje sie zobowiązana coś wam napisać.

Jeszcze nie zrobiłam spreju z poprzedniej notki, bo nie mam oleju jojoba, za to glicerynę bez problemu dostałam w aptece. Dowiedziałam się przy okazji, że gliceryna jest kolejnym humektantem - a zatem może wysuszać jeśli stosowana w suchym pomieszczeniu, a zatem na zimowe centralne ogrzewanie mgiełka może się nie nadawać.

W ramach notki napiszę jeszcze co robię, żeby śledzić wzrost włosów:
- raz na miesiąc zdjęcie od tyłu - w tym samym miejscu w domu z tak samo postawionym aparatem
- raz na miesiąc mierzę włosy - ustaliłam sobie, że zdjęcie robię na początku miesiąca, a mierze w połowie - a zatem dwa razy w miesiącu mam żywy dowód na to, że to cholerstwo rośnie :)))
Kupiłam sobie też sukienkę w poprzeczne paski - w takiej na zdjęciach lepiej wszystko widać.

Wiem, to trochę obsesyjne, ale nigdy nie miałam aż takich długich włosów i myślałam, że to niemożliwe, więc teraz cały czas przekonuję się o tym, że talia to nie moja długość graniczna :)

Ho - z dziwacznych: dziś robiąc porządki odnalazłam grubą kiść włosów z momentu, kiedy ścięłam je kilka lat temu. W sumie są w podobnej kondycji, chociaż tamte włosy wydają mi się nieco jaśniejsze. Taka ciekawostka :)